18 Wszelako wiele to w rzeczy samej znaczy wytrwać w nauczaniu do
oznaczonej naprzód granicy, gdy nie widzimy wzruszenia u słuchacza.
Bo może krępuje się bojaźnią religijną i nie śmie odezwaniem
się lub jakiemś poruszeniem ciała dać wyrazu zadowolenia swego
albo też wstydliwość ludzka go wstrzymuje. Może nie rozumie, co
się mówi, może sobie ma nizacz. I w takich razach, gdy my, nie
widząc jego myśli, jesteśmy niepewni, należy w przemówieniu
wszystkiego próbować, co mogłoby go skutecznie pobudzić i jakby z
kryjówek wydobyć. Albowiem i bojaźń jego zbytnią, ujawnieniu
sądu jego przeszkadzającą, należy rozprószyć łaskawą zachętą
i zapewnieniem o braterskim stosunku, wstydliwość umiarkować i
zapytaniem wybadać, czy rozumie, i wlać weń zaufanie, iżby, jeśli
uważa, że może co zaprzeczyć, swobodnie się wypowiedział.
Należy się także dowiedzieć od niego, czy to może już kiedy
słyszał, bo możliwe, że pewne prawdy, jako znane i
rozpowszechnione, już go tak żywo nie wzruszają.
Stosownie
też do jego odpowiedzi należy postąpić i mówić dokładniej i
jaśniej, albo zbić mniemanie przeciwne lub nad tem, co mu jest
znane, szerzej się nie rozwodzić, lecz pokrótce zestawić i wybrać
niektóre z tajemniczych powiedzeń ksiąg świętych, zwłaszcza
otwierając i wyjaśniając to z treści samego wykładu, przez co
naukę naszą słodkim zaprawimy smakiem.1
A jeśli słuchacz zanadto jest gnuśny i dla wszelkiej [s.
30>] takiej delikatności niedostępny i niepodatny,
należy mu okazać miłosierną wyrozumiałość i w krótkości
przechodząc resztę, to co najpotrzebniejsze o jedności Kościoła
katolickiego, o pokusach, o chrześcijańskiem postępowaniu ze
względu na przyszły sąd, z przejmującą bojaźnią należy wpoić
i bardziej za nim do Boga, aniżeli jemu o Bogu wiele mówić.
19 Często się też zdarza, że ten, który z początku chętnie się
przysłuchiwał, słuchaniem lub staniem znużony, już nie ku
uznaniu, lecz ku ziewaniu usta otwiera i okazuje nawet wbrew swej
woli, że ma ochotę odejść. Gdy to zauważymy, należy albo na
nowo zająć jego myśli, mówiąc coś przystojną wesołością
zaprawionego i odpowiedniego do przedstawionej treści przedmiotu,
albo coś bardzo ciekawego i nadzwyczajnego lub też pobudzającego
do ubolewania i płaczu. A to raczej coś takiego, co jego dotyczy,
by tknięty troską o własną osobę, ocknął się, coby jednak nie
zadrasnęło jego wstydliwości jakąś surowością, lecz lepiej, by
zjednywało go szczerą serdecznością. Więc n. p. wskazaniem
miejsca do siedzenia przyjść mu z pomocą, choć co do tego to bez
wątpienia lepiejby było, gdzie to się godzi, by od początku
siedząco się przysłuchiwał. Jeszcze bardziej praktycznie to bywa
w niektórych zamorskich kościołach, gdzie nietylko przełożeni
siedząco do ludu przemawiają, lecz także dla ludu samego są
przygotowane miejsca ku siedzeniu, by ktoś słabszy, staniem
zmęczony, nie postradał najzbawienniejszego zamiaru lub też nie
był zmuszony oddalić się. Bo wszakże wiele na tem zależy, jeśli
ktoś z licznej gromady się wycofuje, celem pokrzepienia sił, i to
taki, który już jest złączony uczestnictwem w Sakramentach, jak
również, jeśli taki odejdzie (co częstokroć nieuchronnie
następuje, by wewnętrzną słabością zmożony z nóg nie upadł),
który miał przyjąć pierwsze Sakramenta, a z nieśmiałości nie
mówi, dlaczego idzie, obezwładnienie zaś stać mu nie pozwala. [s.
31>]
Mówię
to z doświadczenia, bo uczynił tak jeden, gdym go katechizował i
stąd nauczyłem się, że bardzo tego wystrzegać się należy.
Albowiem któż będzie znosił uroszczenie nasze, gdy braci naszych
albo nawet, o co z większą troskliwością zabiegać należy,
przyszłych braci naszych w obecności naszej siadać nie prosimy, a
Samego Pana naszego, przy którym Anieli stoją, siedząco niewiasta
słuchała?2
Zapewne, że jeżeli nauka ma być krótsza, albo do siadania nie ma
miejsca stosownego, niech posłuchają stojąc, ale to wtedy, gdy
wielu słucha, a nie wtedy, kiedy mają być wtajemniczeni. Bo gdy
jest jeden, dwóch lub niewielu, którzy po to przyszli, by
chrześcijanami stać się, niebezpiecznie jest mówić do stojących.
Jeśli jednakże już rozpoczęliśmy, to przynajmniej widząc, że
słuchacz się nudzi – tedy i miejsce do siadania trzeba mu
zaofiarować, a nawet owszem – wręcz nalegać należy, by usiadł
i powiedzieć coś, by znowu go ożywić, przez co też i troska,
jeśliby może jaka trapiła go i odwoływać go od nas poczynała,
ucieknie z jego myśli. Kiedy bowiem przyczyny nie są pewne,
dlaczego już milczy i wzbrania się słuchać, gdy już usiędzie,
niech mu będzie powiedziane coś przeciw wdzierającym się myślom
o światowych kłopotach i to w wesoły, jak rzekłem, lub poważny
sposób, tak iżby ustąpiły, jako imiennie oskarżone, jeśli umysł
jego opanowały. Jeśli zaś myśli tych nie ma, lecz
przysłuchiwaniem się znużył, to gdy o nich, jakoby one były
(chociaż tego nie wiemy), niespodziewanego coś i niezwyczajnego w
ten sposób, jak wspomniałem, powiemy, tedy przesycone jego odświeżą
się chęci. Ale to niech będzie krótko, tem bardziej, że wtrąca
się to poza porządkiem rzeczy, by przesytu choroba, której
zapobiec chcemy, bardziej jeszcze się nie wzmogła przez samo
lekarstwo. To też w dalszym ciągu należy się pospieszyć, bliski
koniec zapowiedzieć i uczynić.
XIII. Lekarstwo przeciw czwartej przyczynie zniechęcenia. W jaki sposób ożywić słuchacza znużonego słuchaniem lub staniem. Zwyczaj słuchania słowa Bożego siedząco przyjęty w niektórych kościołach.
1 „Wnet gdy przekonamy się, że nas zrozumiano, należy albo wykład zakończyć, albo przejść do czego innego w nauczaniu. Jak bowiem miły jest ten, kto wyjaśnia to, co należy poznać, tak ciężko jest słuchać takiego, kto znane rzeczy powtarza”. Św. Augustyn, De Doctrina Christiana IV, 10.
2 Łk 10,39.
Z
dzieła św. Augustyna: De
Catechizandis redibus
Przekład:
ks. Władysław Budzik
Wydanie:
Jan Jachowski, Poznań 1929
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz