Żywot
ś. ojca Bazyliusza wielkiego,
wypisany
od Amfilochiusza, biskupa Ikonium –
ale po większej części z jegoż
samego pisma,
i
z Grzegorza Nazjanzena, i Nissena wybrany.
Żył
około roku Pańskiego 350.1
Bazyliusz,
od wielkiej żywota świątobliwości, i wysokości nauki, wielkim
nazwany, rodem był z Cezareej Kapadockiej, wychowany z dzieciństwa
w Neocezareej od baby swej nabożnej Chrześcianki od Makryny, która
była uczennica Grzegorza cudotwórce, onegoż miasta biskupa, i
wiele słów i kazania jego pamiętała, i oną nauką
Chrześciańskiej pobożności i wiary, młode serce dziecięcia
wnęczka swego, jako sam o tym wypisuje,2
pokrapiała. Młodość swoję na nauce pierwej w Cezareej, a potym w
Carogrodzie zabawiał, i dobrze w naukach wymowny i Filozofiej
ćwiczony, na więtszą doskonałość ich puścił się, do matki na
on czas nauk wszystkich do Aten, do Grecjej.3
Gdzie też on Julianus Apostata, który rychło potym był Cesarzem,
na naukach przemieszkiwał, i był mu dobrze znajomy ś. Bazyliusz
jako spółuczeń jego. Nalazł też tam znajomego swego towarzysza
Grzegorza Nazjanzena, z którym tam zaczął barzo gorącą i na
potym nigdy nie rozerwaną miłość. Bo Nazjanzenus widząc jego
święte obyczaje i wielką w młodości stateczność i dziwną
ostrość rozumu, i okrasę wymowy, umiał sobie serce jego jednać i
do przyjaźni uprzejmej pociągać.
Tak
dobrze już był w naukach Bazyliusz podrosły, iż mu się Ateny
grube widziały, a zdało mu się iż nie było się w nich czego
uczyć. Cieszył go lepszą nadzieją Nazjanzenus, prosząc aby się
lepiej rzeczom przypatrzył – i żyli zsobą jako dusza jedna we
dwu cielech, jeden drugiemu ustępował, i sławę własną jeden na
drugiego wkładał – w tym się upominając, aby cnotę miłowali,
a żywot do przyszłej po śmierci nadzieje prostowali – i to
zawżdy mieli przed oczyma, aby wedle rozkazania Boskiego żywot swój
prowadzili, a jeden drugiego do cnót świętych ubiegał i
przykładem budował. Towarzystwo mieli z uczciwemi i spokojnemi
spółuczniami, wiedząc iż się człowiek rychlej złemi zmaże,
niżli cnotą ozdobi, jako prędzej zachorzeć niżli ozdrowieć
możem. Mieliśmy, prawi,4
dwie drodze – jednę przedniejszą która nas do świętych domów
naszych i świętych Doktorów prowadziła, a drugą podlejszą,
która nam nauki świeckiej i mistrze ich ukazowała. Inszej onej
drogi, która do świąt i widoków, i igrzysk, i schadzek, i
godowania prowadzi, zaniechaliśmy. Bo próżno się w czym takim
kochać, co pomocy do uczciwego życia nie podaje, a lepszemi ludzi
nie czyni. Drudzy z rodzaju i przezwisk pochwały szukali – a myśmy
za jasne i wielkie imię poczytali Chrześciany być, i tak się
zwać, i z tego się chlubić. W Atenach bałwochwalstwa, więtsze
niżli po wszytkiej Grecjej, szkody nam nie czyniły, i owszem w
wierze nas umacniały, patrząc na błędy i szalbierstwa Pogan,
szatanami, które tam dziwnie chwalą, gardziliśmy. To ś.
Nazjanzenus.
Takim
żywotem i nauką ona para towarzyszów wszędzie się po wszej
Grecjej i innych stronach barzo wsławiła, miedzy uczonemi
zwłaszcza. Mieli za mistrze swoje dwu przedniejszych pogańskich
Filozofów, Homeriusza i Libaniusza, którym się w nauce równali,
abo one przewyższali.5
Przemieszkawszy w Atenach Bazyliusz, i tam Nazjanzena, którego
Ateńczykowie do czytania i nauczania krasomóstwa przymusili,
zostawiwszy, puścił się do ojczyzny do Cezareej, gdzie zaczęty
żywot doskonale w czystości i wzgardzie świata wszytkiego
prowadził. Nieczystością cielesną nigdy się nie pomazał – i
sam o sobie mówi: tylom, prawi,6
myślą kwiat czystości mojej poszpecił.
A
gdy on Julian spółuczeń ś. Bazylego na Cesarstwo wstąpiwszy i
Chrystusa się zaprzawszy, uczone ludzie do siebie w chytrości
zbierał – pisał też do świętego Bazylego, aby do niego
przyjachał7
– lecz on żadną miarą niechciał, i list mu mocnego wyznania
wiary swej napisał, której towarzystwem jego mazać niechciał.8
Przemieszkawszy
w Cezareej puścił się Bazyleusz do Egiptu, Palestyny, i Syriej, i
Mezopotamiej, chcąc się mnichom w tych tam stronach przypatrzyć, i
do takiego się żywota pobudzić – i zbiegał one wszytkie kraje
jako dobra pszczoła, miód z onych kwiatów żywota od świata
oddzielonego a z Bogiem złączonego biorąc. 9Na
tej drodze po miastach wiele ludzi, a zwłaszcza uczonych Filozofów,
do Chrystusa pociągał, miedzy inemi Eubula, którego i do
towarzystwa swego i opuszczenia świata zaciągnął. A gdy był w
Antiochiej, nalazł w gospodzie Filoksena ucznia Libaniusza Zofisty,
a on się z rozkazania mistrza swego z niejakiemi wierszami
Homerusowemi biedzi, których wykład gdy mu trojaki ś. Bazyliusz
ukazał, a on go do mistrza swego spisawszy odniósł – dziwował
się Libanius i rzekł: Nie masz teraz na świecie tak mądrego,
któryby taki wykład naleźć mógł – skąd to masz? Powiedział,
iż od jednego gościa, który u ojca mego jest. Zaraz bieżał tam
Libanius, i poznał miłego przyjaciela i niegdy ucznia swego, i
wziąwszy ich do domu swego, gdy im rozmaitych potraw dawał – oni
na samym chlebie i wodzie, dziękując P. Bogu, przestawali.
Zapaliwszy się z rozmów i przykładu ich do wiary ś. rzekł
Libanius: teraz wykonać dobrych myśli nie mogę, ale proszę
Bazyli, abyś ucznie moje lud młody do dobrego upominał. 10I
gdy je do niego skupił, nauczał ich ś. Bazyliusz aby czystość
duszną i cielesną chowali – aby chodzenie ciche, wymowę
rozdzielną i rozmyślną, pokarm i napój, ciała i głowy nie
zapalający, mieli. Przy starszych w milczeniu, przy mędrszych w
słuchaniu, przy urzędzie w poddaństwie, z równemi i podlejszemi w
nieobłudnej miłości, aby się zachowali – aby mało mówili a
wiele pojmowali, uporu i świegotania się wiarowali, nie łacno się
śmiali, wstydu się uczyli, z niewiastami beśpiecznemi nie
rozmawiali, oczy ku ziemi spuszczone, a serce w niebo podniesione
mieli, strzegli się swarów, mistrzostwa się nad inemi nie
domagali, a świeckiej czci i sławy za nic sobie nie ważyli. A
jeśli kto z was, powiada, drugiemu może dobrze czynić, czekaj
odpłaty z nieba wiecznej, od Chrystusa Jezusa Pana naszego.
11Gdy
się zaś ś. Bazyliusz do Cezareej wrócił, tam na kapłaństwo
poświęcony jest – a mając niejaką nieżyczliwość u Biskupa
onego miasta Euzebiusza, udał się na pustynią do Pontu na żywot
mniski, na który pociągnął z sobą Nazjanzena, i żył tam na
wzór onych ludzi którym się w Egiptcie i inych królestwach
przypatrzył, jako sam pisze. 12Tam
wiele mnichów do siebie zgromadzili, i reguły im mądre z wielkim
Ducha Świętego natchnieniem napisali, i żywot on Anielski wiedli,
który pogański Filozof Libanius wysławia, pisząc one słowa do
Bazyliusza niegdy ucznia swego:13
„Jam cię, gdyś jeszcze młodym był, miłował, boś w sobie miał
umiarkowanie ludzi starych w mieście pełnym rozkoszy, to jest w
Atenach – i myśliłem, gdyś się do ojczyzny wrócił: Co teraz
czyni Bazyliusz? Podobno prawnych spraw i rzecznictwa pilnuje, abo
bogatych ojców dzieci Retoryki uczy. A gdy mi powiedziano, żeś się
do lepszej drogi udał, o to więtsze staranie mając, jakoby się z
Bogiem sprzyjaźnił, a niżli o to jakoby bogatym był – mam cię
za szczęśliwego i twoje Kappadoki. Ciebie, iżeś wolał takim być,
a one, iż takiego sąsiada mieć mogli”. Patrz jako i Poganin
żywot mniski chwali, na hańbę dzisiejszych heretyków, którzy mu
przyganiają i uwłóczą.
Na
onej puszczy w Poncie ostry on żywot Bazyliusz z Nazjanzenem i z
wielą inych ludzi doskonałych wiodąc, żywności dodawanie miał
od matki swej Emeliej, która z drugą stronę rzeki we wsi
mieszkając, życia też onego naśladowała.14
W
ten czas on Julianus Cesarz odstępnik i prześladownik wielki
Chrześcian, do Persjej się wyprawiwszy zginął, i z wielkiego
postrachu Kościół ś. który gubił, wybawiony został. Piszą
niektórzy, iż do Persjej jadąc był w Cezareej, i na ś.
Bazyliusza jako na Biskupa onego miasta przegrażał się. Ale drudzy
tego nie przyjmując15
mówią: iż na on czas gdy zginął Julianus, ś. Bazyliusz na
puszczy mieszkał, i jeszcze Biskupem w Cezareej nie był. Jednak to
się przeć nie może, co napisał ś. Damascenus z Helladiusza,
który po ś. Bazylim Biskupie Cezarejskim był: iż przed obrazem
przeczystej Matki Bożej, na którym też był Merkurius ś.
męczennik i żołnierz malowany, prosił P. Boga, aby Kościół
swój od Julianowej pogańskiej ręki wybawił – i widział, iż on
obraz Merkuriusza zaćmił się, a potym się z krwawą włócznią
ukazał. Po czym już Julianus zabity był na onej w Persjej wojnie.16
O czym czytaj w Rocznychdziejach Kościelnych. Jakie na onej puszczy
ćwiczenia i ostrości żywota były u mnichów które święty
Bazyliusz nauczał, i którym reguły i prześwięte prawa napisał,
dotyka Nazjanzenus,17
tegoż w tenże czas życia uczestnik. Jedni, prawi, w żelaznych
pętach stękają, drudzy popiołem się karmią, i łzy w napój
swój mieszają – drudzy przez dni 40. i nocy na zimnie i śniegu
jako drzewa jakie stoją, sercem się od ziemie podnosząc, a samego
w nim Boga mając. 18Drudzy
usta swoje i język zamykają, na chwałę je tylo Bożą otwarzając
– drudzy głowy swoje Chrystusowi bez strzyżenia poświącają –
&ć.19
A
gdy Walens Cesarz wszytek się do Arianów udał, i od nich chrzest
wziąwszy, na Katoliki się ostrzył – Biskupi po wszem państwie
Rzymskim, o zachowaniu wiary przesławnej myśląc, uczone ludzie do
siebie na obronę prawdy Katolickiej przygarnywali – i zaraz też
ociec ś. Nazjanza który w Nazjanzie był Biskupem, przyzwał z
wielką prośbą do siebie syna swego w starości już długiej
będąc, aby mu pracej kościelnej i obrony owiec od wilków Arianów
i Sabellianów pomagał – i pierwej z onej pustyniej Grzegorz na
ojcowską prośbę wyszedł. Potym też Euzebius Cezarejski Biskup,
pisał do Bazyliusza, prosząc aby mu wojny onej na heretyki pomógł
– a gdy się długo wymawiał, pokoju onego i żywota Anielskiego
opuścić niechcąc – 20jachał
poń Nazjanzenus, i z sobą go do Cezareej przywiódł – gdzie
Bazyliusz pilnie i z chęcią Kościołowi służył, nauką i
wykładem Pisma Ś. i tam księgi Salomonowe Przypowieści wykładać
począł,21
i wiarę o prawdziwym Bóstwie Syna Bożego utwierdzał, na heretyki
serce ludziom czyniąc, i do cierpliwości je w uciskach o prawdę
Bożą pobudzając, i ine posługi kościelne wedle potrzeby i zdania
Biskupa swego odprawował. Pisał w ten czas i przeciw Eunomiuszowi,
który się z nauką swoją chlubił, bluźniąc iż tak wiele umiał
jako sam Bóg – 22a
święty Bazyliusz mrówkę mu robaczka małego ukazował, prosząc
aby jego naturę zrozumiał, a powiedział jaki mrówka ma rozum, gdy
się na zimę opatruje i ziarna nosi i zbiera – gdzie ma serce,
wątrobę, i oczy, i uszy, &ć.
A
gdy głód wielki był w Kappadocjej, Bazyliusz mową i namową mocną
języka swego bogatych gumna i komory otworzył, i sam głodne z
pilnością karmił,23
i wszytkę ojczyznę swoję przedawszy, na pomoc głodu onego
obrócił.
Zatym
Euzebiusz Cezareej Biskup zachorzał, i zprędka przy posłudze i na
ręku ś. Bazylego ducha Bogu oddał – i widząc skłonność
duchowieństwa i ludu do siebie Bazyliusz, bojąc się aby go na
biskupstwo nie wybrali i porwali; uciekł i pilnie się skrył;
wszakże tak iż oczy na to obracał, aby heretyk się jaki na onę
stolicę nie wcisnął – 24listami
częstemi z Nazjanzenem się porozumiewał, jednego na onę stolicę
godnego ukazując, a prosząc aby do niego przyjachał. A on się z
wielką uprzejmością starał, aby Bazyliusz na Biskupstwo wybrany
był – 25bo Ariani, i starosta cesarza ariańskiego Walensa barzo nalegał, i
wiele ludzi do siebie pociągał, aby swej sekty Biskupa postawić w
Cezareej mógł. Czego się bojąc i ociec Nazjanzena, Biskup
Nazjanzeński Grzegorz, barzo będąc stary i chory, wieźć się do
Cezareej dał, aby Bazyliusz w one złe czasy Ariańskiego panowania,
na stolicy onej zasiadł. 26Wspomogła
ręka Boża Katoliki, iż Bazyliusz wybrany i poświęcony został.
Na Biskupstwie onym wielką miał pomoc do świętych prac swoich z
Nazjanzena młodego, którego i upomnienia i wolne przymówki i
przestrogi jako od przyjaciela serdecznego odnosił. 27Brata
też swego rodzonego Piotra z mnicha kapłanem na służby i prace
kościelne uczynił.
28Tegoż
czasu matka jego Emmelia żywota dokonała stara i święta. Jeszcze
za prześladowania Maksymina Cesarza z inemi po lesiech się i
pustyniach kryła; przeszła 90. lat i dalej. Syn jej był drugi
Grzegorz Nissenus, i ten Piotr o którym się wzmianka zstała, i
córka Makryna, w panieństwie Bogu na żywot mniski poświęcona, i
inne potomstwo które się nie mianuje, wszytko pobożne i z wielkimi
cnotami, któremi się dom i żywot tego Ś. Bazyliusza okrasił.
Prace Biskupie, choć słaby i chory zawżdy był, bez odpoczynienia
gorąco odprawował, nauką, pisaniem, upominaniem, i oną Apostolską
miłością ku owcom Chrystusowym, którą napełniony był.
Nacięższa
mu była z Ariany wojna. Bo Walens Cesarz, gdy jedne Biskupy
powyganiał, i stolicę ich Ariany swojemi osadził, drugie bojaźliwe
do milczenia abo przyzwolenia na swe bluźnienia przymusił; żarł
się o to, iż widział Bazyliusza na swej stolicy bezpiecznie
siedzącego, i inne posilającego, aby się jego kacerstwem
brzydzili. I gdy objeżdżając państwo a Katoliki uciskając do
Cezareej przyjachał ten to Walens – starał się pilnie przez
przednie pany swoje, aby Bazyliusza do Ariaństwa pociągali,
obietnicami i prośbą i pogróżkami, nakoniec i od białychgłów
rzezańce do niego posyłano, którzy w wielkiej łasce Cesarskiej
byli – ale nie trafili na słabego. Modestus starosta, nawiętszy
nań potym najazd uczynił – przyzwawszy go do siebie, namawiał go
do Cesarskiej wiary i posłuszeństwa. Powiedział święty: kogo
pierwej i w czem słuchać? A na groźby rzekł: jeśli mi majętność
pobierzesz, nie ubogacisz się, a mnie nie zubożysz. 29Podobno
tych moich wytartych szatek i trochy książek nie potrzebujesz, w
których wszytka majętność jest moja. Wygnania się nie boję: bo
moja wszytka jest ziemia abo Boża, na której gospodę mam. O męki
nie dbam, które mię do pożądanej śmierci przywiodą – i tym mi
dobrze uczynisz, iż mię prędzej do Boga mego poślesz.
Na
co rzekł Modestus: Żaden zemną tak bezpiecznie nie mówił. A
święty powiedział: Boś na Biskupa nie trafił.30
W inych rzeczach pokorę i cichość pokazujemy – lecz gdy nam kto
Boga i prawdę wydzierać chce, o nikogoż niedbamy. Przydaje Swidas,
iż mu nakoniec rzekł: Rozmyśl się do jutra, bo cię zgubić dam.
A on rzekł: 31Ja
tymże będę, ale sobie życzę abyś się ty nie odmieniał. O
jakibych dał upominek temu, któryby mię z woru tego błotnego
wyzwolił. Odniósł Modestus oną rozmowę swoję do Walensa,
mówiąc: 32Przegraliśmy
– ani słowy, ani obietnicami, ani groźbami użyć się nie da.
Tedy zakazał Cesarz aby mu się więcej nie przykrzono – i chcąc
co gwoli Bazyliuszowi świętemu uczynić, w święto trzech Królów,
szedł do jego kościoła, w którym patrząc na ochędostwo,
śpiewania i wielki porządek i na nabożeństwo owiec jego, prawie
omdlewał, iż nigdy takiej w kościele wspaniałości nie widział.
Tam do jego rozmowy przystąpił święty Bazyliusz, i mówił prawie
słowa Boże, którem ja słyszał, mówi święty Nazjanzenus – i
od tego czasu łaskawszym Cesarz na nas być począł. Jednak
przemogli ludzie złośliwi,33
znowu na świętego u Cesarza powstając,34
iż się im namówić dał, aby na wygnanie osądzony był Bazyliusz
– 35i
gdy wyrok nań podpisować chciał, pióro się psowało, raz i drugi
raz, aż trzeci raz chcąc pisać, ręka mu zadrżała – a on
uczuwszy moc Bożą, kartę zdrapał.
Pan
Bóg jeszcze chciał tego okrutnika i drugim cudem upomnieć.
36Zachorzał
mu syn, Galates na imię – pomocy żadnej nie było, Cesarz się
frasował, i na modlitwie na ziemi leżał, modlić się swoim
Arianom kazał, ale pociechy nie było. Musiał się do ś. Bazylego
uciec, a sam się go wstydząc, przez inne go do siebie przyciągnął.
Mówił mu święty:37
Opuść błędy, a kościołów nie prześladuj, a Pan Bóg syna
przez mię uzdrowi – i przyzwolił Cesarz (pisze ś. Efrem) i był
uzdrowiony synaczek. Lecz zaś Ariańscy wężowie, serce mało
statku mające zepsowali i odmienili – 38i
gdy ono dziecię fałszerze chrzcili, w ich ręku umarło.
Dokłada
ś. Nazjanzenus,39
iż i nad onym Modestem starostą takiż cud uczynił ś. Bazyliusz,
chorzejąc barzo do jego się modlitwy uciekł i zdrowym został.
40Jako
ś. Efrem do nawiedzenia i poznania ś. Bazylego wzbudzony był od
Ducha Ś. sam o sobie napisał. Patrz w jego żywocie.41
Miał
i drugą potarczkę ś. Bazyliusz z starostą Euzebiuszem,42
który po Modeście nastąpił, a był Cesarski wuj, poruczoną sobie
miał Kappadocją i Pontum. Wdowę jednę zacną, bogatą, urodziwą
i młodą przymuszał ten starosta za jednego Senatora w małżeństwo.
43Ona
się do kościoła i do ołtarza uciekła. Wydać jej nie chciał ś.
Bazyliusz – a on szukać onej niewiasty w jego komorze, w której
Aniołowie mieszkali, kazał. A gdy jej nie naleziono, pozwał go do
siebie on Euzebius, fukał, groził świętemu – on mu się na
wszytki męki podawał i mówił: Będzieszli mię żelazy drapał,
wątrobę mi uzdrowisz, bo widzisz jakom chory. W tym się miasto na
starostę wzburzyło, i biegli wszyscy i niewiasty, kto z czym miał
chcąc go zabić. 44Przelękł
się on niezbożnik, i ledwie go od śmierci Bazyliusz wyprosił u
ludzi i wybawił. Tak Pan Bóg dziwy czyni, a tyrannom nie da
przewodzić co chcą nad swojemi, aż On dopuści. Onę niewiastę
posłał ś. Bazyliusz do klasztora, w którym siostra jego Makryna
była starszą, i tam chwalebnego żywota dokonała – zwano ją
Westiana, a ojca jej Araksjus senator wyższej rady.
Niewypowiedziane
prace i trudności i kłopoty na swym Biskupstwie wycierpiał ten
święty, w one złe czasy Ariańskie, gdy upadającym w Ariaństwo
pomagał do zatrzymania wiary, gdy błędne nawracał, gdy uciski
kościelne opłakiwał, gdy płaczące i cierpiące od Arianów,
cieszył i pomocy na ich nędze szukał, gdy potwarzy wielkie odnosił
i od heretyków, i od swoich niektórych, jakoby się do heretyków
skłaniał. 45Damazus
Papież miał go trochę podejźrzanym z powieści niektórych
mnichów jego, acz nic jawnie twierdzić nań nie śmiał, jedno iż
mu na listy jego nie odpisował. W tych listach do Damaza i
zachodnych biskupów, prosił aby zachodnym kościołom tak od
Arianów roztargnionym i udręczonym pomoc jaką i pociechę dali, a
swoje posły na uspokojenie i wyklinanie heretyków posłali – to
jest, aby Damazus jako nawyższy pasterz wszytkiego Kościoła sędzie
swe wysłał, a nad nędzą się wielką ludu Bożego zmiłował.
Jednę wysoką i doskonałej Filozofiej Chrześciańskiej godną
cnotę pokazał – gdy go Eustatius Ariański Biskup oszukał
Katolikiem się udając, a prędko się zaś jawnie odkrył, iż jako
i pierwej przy Ariusie stał – rozpisawszy listy, Bazylego ś. za
Arianina udawał, wiele inych nań fałszów kładąc – on barzo
obrażony i sfrasowany nie odpisał mu zaraz, bojąc się aby czego z
gniewu nie wypuścił – i wolał trzy lata gniew i żałość w
sobie tłumić, toż potym dobrze opłonąwszy, sławę swoję
pisaniem,46
u tych którzy go nie znali, oczyścił.
Osobliwą
wiódł przyjaźn z Ambrozjuszem świętym, i częstymi się listami
nawiedzali. A gdy go ś. Ambrozjus prosił, aby mu ciało ś.
Dionizjusza Mediolańskiego Biskupa męczennika, który dla
Katolickiej wiary wygnany w Kappadocjej umarł, do Mediolanu posłał
– ochotnie to uczynił Bazyliusz, 47i
ciało onego świętego kwoli jemu zasłał do Mediolanu. Pisma mu
też swej pracej posyłał, które około wykładu Pisma Ś. i
rozbijaniu fałszów kacerskich wydawał, które Ambroży ś. miedzy
swoje pisania wkładał, co poznać z ksiąg jego niektórych.
Dzieje
przedziwne tego ś. Bazylego przyliczym z tego pisania żywota, który
Amfilochius wydał – których acz Nazjanzenus nie wspomina, jednak
to mógł dla swoich pewnych przyczyn opuścić.
Raz
niewiasta uboga prosiła go o przyczynny listek do starosty, aby jej
pobór odpuścił – uczynił tak, napisał – odpisał mu
starosta: radbym to uczynił dla ciebie ojcze ś. ale nie mogę –
on mu zaś napisał: Jeśli wola dobra jest, a możności nie masz,
znośna rzecz jest – 48ale
jeśliś mógł a nie chciałeś, wiedzże iż cię Chrystus ubogim
uczyni, iż gdy będziesz chciał dać, nie będziesz mógł – i
tak się stało. Wkrótce rozgniewał się na starostę Cesarz, i
wsadzony był do więzienia – uciekł się o przyczynę do ś.
Bazyliusza, i był po sześci dniach wolny – a dziękując przyzwał
niewiasty onej, i z swej majętności dał jej dwojako więcej niż
prosiła.
Proterius
niejaki Senator nabożny, jednę córkę mając, do klasztora ją
Panu Bogu poślubił. Czego czart broniąc, sługę jego
pożądliwością onej panienki zaraził – a nie mogąc ku myśli
swej przyjść, sługą i nierównym jej w stanie będąc, udał się
do czarownika, wiele mu złota obiecując, jeśliby mu w tym pomógł.
On mu potuszył, jeśliby się Chrystusa zarzekł, i to na piśmie
chciał dać – uczynił tak nieszczęsny człowiek. A czarownik
napisał mu list do pana swego diabła, prosząc aby mu pomógł żeby
tę pannę za żonę mieć mógł – i z onym listem kazał mu w
nocy stanąć na jednym pogańskim grobie, a list wzgórę podnieść.
On tak uczynił, i wołać na diabły począł – i wnet
przybieżeli, i prowadzili go do swego pana na stolicy wysokiej
siedzącego, a około niego wielkie wojsko czartów było. Wziął on
list od nędznika, i spytał: Wierzysz ty w mię? A on rzekł:
wierzę. Zarzekasz się Chrystusa? Rzekł: zarzekam. A czart rzekł:
zdradzacie mię radzi, gdy w potrzebie się do mnie uciekacie – a
otrzymawszy co chcecie, wracacie się do Chrystusa, który was jako
dobry i łaskawy przyjmuje – 49ale
zapisz mi się ręką swą, iż się Chrystusa i chrztu zarzekasz, a
do mnie na wieki przystajesz, i ze mną wiecznie mieszkać będziesz,
a ja dam to o co prosisz. On to wszytko uczynił – i do domu się
wrócił. Wnet czart nieczysty złemi myślami i żądzami pannę tak
zapalił, iż jawnie na ojca wołać poczęła: Abo mię za tego daj,
abo się sama zabiję, a twoję duszę na sąd Boży pozowę. Ociec
smutny po długich namowach i radzie przyjaciół, gdy tak prawie
szalała córka jego, uczynić to musiał – słudze onemu córkę w
małżeństwo i majętność swoję oddał. Po chwili powiedzą onej
paniej: Mąż twój do kościoła nie chodzi, podobno Chrześcianinem
nie jest. Ona się przelękła, a mówiąc z nim o tym, i narzekając
nań i na swe ku rodzicom nieposłuszeństwo, powiedziała nakoniec:
jutro mi się oczyścisz, a zemną do kościoła szedszy, tajemnice
niepokalane weźmiesz. On tak ściśniony, powiedział jej wszytko co
się stało. Mężnie sobie poczęła białogłowa ona – zaraz
przestraszona, bieżała do Biskupa swego Bazyliusza, płacząc a
wołając: zmiłuj się nade mną – towarzystwo mam z diabły, i
takem rodzice moje rozgniewała – i powie mu rzecz wszytkę.
Przyzwał nędznika onego Biskup święty, i sam nie tając nic
oznajmił co było. Spytał go: chceszli się wrócić do Pana
naszego? Radbych, rzekł, ale nie mogę, dałem i zapis na się. I
spyta go: wierzysz, że jeszcze zbawion możesz być? Powiedział:
wierzę – ale pomóż niedowiarstwu memu. 50I
włożył mu krzyż ś. na czoło, i wprowadził go do jednej przy
kościele komórki, zamykając go na trzy dni, a nauczając co miał
czynić.
Trzeciego
dnia przyjdzie do niego ś. Biskup, pyta co się z nim dzieje. Źle,
powiada: czynią mi barzo złą myśl, i kamieńmi na mię ciskają,
i ukazują mi mój zapis, mówiąc: Tyś nas szukał, nie my ciebie –
i dawszy mu trochę jeść, a dobre mu serce czyniąc, i krzyż ś.
nań kładąc, jeszcze go na kilka dni zamknął. Potym nawiedzi go,
i zrozumie z niego, iż już czartów nie widzi, ale z daleka słyszy
głosy ich i przegróżki. Jeszcze go żegnając, i nad nim się
modląc, zamknął na dni czterdzieści. A gdy go potym nawiedził –
powiedział z radością, iż się mam dobrze: widziałem cię dziś,
a ty się biedzisz z czartem, i pokonałeś go – i wziął go do
swojej komory. A nazajutrz zgromadził księżą swoję, i lud
wszystek, i prosił ich, aby za onę straconą owcę modlili się
Panu, a całą noc na tej zabawie zostali – i gdy skończyli, rano
prowadził onego młodzieńca Bazyliusz ze wszystką processją do
kościoła. Tedy czarci przylecieli, i z ręku Bazylego niewidomie
wydzierali człowieka onego, tak iż i świętego Biskupa porywali, i
wołali nakoniec: bezprawie nam czynisz Bazyli – owo jego zapis –
on do nas przyszedł, nie my do niego – i słyszał lud głos ich,
i wołali, Kyrie eleison. A Bazyliusz rzekł: Błogosławiony Bóg
mój, lud ten ręku podniesionych do Boga nie spuści, aż się ten
zapis wróci – i gdy lud wołał, Kyrie eleison, a płakał, 51zapis
on czarci z powietrza spuścili, który ukazując młodzieńcowi
onemu, gdy go poznał, wszyscy się dobroci Boskiej pokłonili.
Wprowadzony tedy do kościoła, poczytany jest miedzy wierne, i
tajemnicami świętemi ochłodzony. Nauczając go święty Bazyliusz,
jako się na potym sprawować miał, oddał go żenie jego, chwalącej
Boga bez przestanku.
52Wiedząc
o jednym kapłanie w kilka mil od miasta, na imię Anastazym, iż był
cnego żywota, a z żoną swoją Teognią przez lat czterdzieści nie
jako z żoną, ale jako z siostrą (panieństwo jej i czystość
swoję tajemnie czcząc) mieszkał: wezbrał się do niego aby go
nawiedził, a z jego się przykładów i rozmów, ku lepszemu
pobudził. On na ten czas na roli był orząc, a żona jego gdy
przeciw ś. Bazylemu wyszła, rzekł jej: gdzie jest brat twój
Anastazjus? Ona rzecze: mąż mój jest na roli. I dziwiła się skąd
to wiedział, iż jej był tylo po imieniu, a nie po mieszkaniu,
mężem. A gdy tymczasem przyszedł Anastazjus, rozkazał mu aby Mszą
ś. abo Liturgią służył.53
Bo on kapłan codzień pościł, okrom Soboty i Niedziele, na chlebie
i na wodzie tylo przestając. On się wymawiał, mówiąc: starszy
młodszemu błogosławić ma, jako jest napisano. A Bazyli ś.
rzecze: Anastazy, przy inych cnotach twoich miej też posłuszeństwo.
A on wnetże posłuchał – 54i
Mszą mając, gdy podnosił ożywiające Ciało Pana naszego Jezusa
Chrystusa widział Bazyli ś. i inni którzy tego widzenia byli
godni, jasność wielką jako ogień, która kapłana onego, i
wszytek ołtarz obtoczyła. Tak P. Bóg straszliwe te tajemnice
ołtarza naszego komu raczy odkrywa.
Po
Mszy, jedząc w domu onego kapłana, pytał go ś. Bazyli: Powiedz
mi, proszę cię, jakoś się tak w łasce Bożej ubogacił, a co
jest twój za żywot? Odpowie: Jam jest, święty ojcze, grzeszny
człowiek, poddany podatkom i poborom pospolitym – mam dwie parze
wołów, jedną ja robię na jałmużny i przyjmowanie pielgrzymów,
a drugą mój najemnik na pobory – a ta żona moja i na mię i na
ubogie robi. Rzecze święty Bazyli: 55Nie
zów ją żoną, ale raczej siostrą, jako się w prawdzie najduje –
a powiedz mi inne cnoty twoje. Rzecze: nic we mnie dobrego nie masz.
Tedy święty Bazyli rzecze: wstańmy, a oglądajmy twoje
gospodarstwo. I gdy przyjdzie do jednej komórki, rzecze: Otwórz tu
– a kapłan się pocznie wzbraniać, mówiąc: Nie masz tam nic
ojcze święty jedno potrzeby domowe. A jam tu (rzecze) dla tych
potrzeb przyszedł – otwórz. Gdy niechciał, samy się drzwi
otworzyły, i nalazł tam Bazyli święty człowieka dziwnie
schorzałego, któremu już niektóre członki trąd srogi był
pożarł – a żaden tam o nim okrom gospodarza a żony jego
niewiedział. 56Tedy
rzecze ś. Bazyli: czemuś mi takiego skarbu zataił? Odpowie: bez
rozumu jest człowiek, bałem się aby cię słowem jakim nie
obraził. Rzecze Bazyli: Dobrze robisz przed Bogiem Anastazy – ale
niechaj ja też tej nocy temu choremu służę. I zamknął się z
nim w onej komórce, i noc całą na modlitwie strawiwszy, zleczył
onego chorego – którego gdy nazajutrz zdrowego wywiódł,
wielkiemi głosy wszyscy chwalili Pana Boga. Dziwny to żywot kapłana
tego, taką Anielską w małżeństwie czystością, która kapłanom
własna jest, taką robotą i pracą, takim posłuszeństwem, takim
miłosierdziem nad bliźnim, takim zatajeniem dobra czynionego,
ozdobiony, a nam ku naśladowaniu podany. Dziwny a Boży mąż i ten
święty Bazyli, który inego się cnocie dziwując, a z niej wzory
biorąc, samego siebie gorszym czynił – ale pokora jego cudem
wsławiona, wielkim go przed Bogiem uczyniła.
Za
czasu tegoż Walensa Cesarza Ariani, którzy przedniejszemi u niego
urzędniki byli, odjęli Kościół Katolikom w Nicenie – 57wstawił
się o to Bazyliusz ś. i szedszy do Carogrodu, wołał na Cesarza
mówiąc: Cesarzu, cześć i sława królewska jest w
sprawiedliwości, czemuś odjął kościół w Nicenie prawowiernym,
a dałeś gi ludziom kacerskiej nauki? Cesarz go poznawszy, rzecze: A
już fukasz jakoś zwykł Bazyli? A tym czasem wystąpi jego
kuchmistrz broniąc rzeczy heretyckiej, i coś w języku nie wedle
Grammatyki wyrzekł – a Bazyliusz ś. do niego: Twoja rzecz potrawy
przyprawować nie nauki kościelne, oto i Grammatyki nie umiesz. A
Cesarz niejako z gniewu rzecze Bazylemu: Już cię czynię sędzią
tej rzeczy, i listci daję. A Bazyliusz ś. list wziąwszy, rzecze:
Jeśli sądowi memu przyganisz Cesarzu, i kościół niech przy
Arianiech zostanie, i nas wszytkich z ziemie wywołaj. Tedy do Niceny
przyszedszy Bazyliusz ś. opowie obojej stronie, iżem jest sędzią
uczyniony około tego kościoła, i taki dekret czynię: Zamknicie
kościół z obu stron z pilnością pod pieczęciami obojej strony,
58niechajże
Ariani trzy dni i trzy nocy modły czynią, i to u swego Boga
uproszą, aby się im same wrota kościelne otworzyły. Co jeśli
będzie, kościół przy nich zostanie na wieki – a my Katolicy,
jednę noc na modlitwie strawim, i pójdziemy do kościoła z
Litaniami – jeśli się nam wrota i zamki same otworzą, nasz jest
kościół, a prawa do niego Ariani nie mają.
Przyjęli
Arianowie dekret. Lecz Katolikom których kościół własny był,
krzywda się zdała, pewną rzecz na niepewne wywody przywodzić.
Kazał im być dobrej nadzieje Bazyliusz ś. Nie śpiąc i wołając
trzy dni Arianowie, i w przysionku kościelnym u drzwi leżąc, a
darmo krzycząc, z hańbą przestać i dnia trzeciego odyść, i sami
się potępić musieli, jako oni prorocy Baalowi, którym tedy
podobną gadkę zadał prorok Heliasz. Przyjdzie dzień Katolicki –
wywiedzie Bazyliusz ś. lud wszytek wierny z żonami i z dziećmi
przed miasto do kościoła ś. Diomeda, i tam rano Jutrznią
odprawiwszy, z processją i z Litaniami, przez miasto szedł do onego
kościoła, śpiewając a wołając: święty Boże, ś. mocny, ś.
nieśmiertelny, zmiłuj się nad nami. 59Gdy
przyszli do przysionku kościelnego, zawoła na lud ś. Biskup:
wznieście ręce i serca w niebo, i wołajcie z przewłokiem, Kyrie
elejson. Co gdy uczynili, przeżegnał je i kazał milczeć. Potym
trzy krzyże na drzwi włożył, mówiąc: Błogosławiony Bóg
Chrześciański na wieki wieków – a ludzie rzekli: Amen. Zatym
wnet z trzaskiem mocą ś. modlitwy, drzwi się otworzą, zapory i
zamki odpadną, i tak jako od wielkiego wiatru, aż się o ściany
wrota uderzą. Tedy onę pieśń wielki pasterz z Psalmu zaczął:
Otwórzcie Książęta wrota swoje i podnieście się brany wieczne,
a wnidzie Pan chwały. Wszedszy tedy wszyscy Mszej ś. którą
Bazyliusz służył, ofiarę Panu Bogu uczynili, Temu który nie daje
w hańbę tych którzy Mu dufają. Tym cudem niektórzy z Arianów do
Kościoła Katolickiego przyłączeni są. A Cesarz Walens to
słysząc, acz sektę Ariańską sobie już był obrzydził –
wszakże przez ślepotę serca swego, Katolikiem wiernym nie był, i
rychło potym na wojnie zginął. 60Ciężka
a straszliwa i nieużyta jest ślepota kacerska, z której do
powstania i cuda Boże nie podźwigną, i daleko im trudniej powstać,
a niżli Poganom którzy jeszcze o wolej Bożej tak dowodnie
niewiedzą. A im się dłużej natchnieniu Ducha Świętego
sprzeciwiają, tym więcej k woli uporowi swemu twardzieją. Nakoniec
je Pan Bóg, jako naczynie gniewu swego, porzuca, iż gdy się
upamiętać chcą, prze rozpacz i zamknienie do nawrócenia drogi,
przyść ktemu nie mogą.
61Żyd
jeden był w Cezareej Józef, wielki lekarz, który mógł z pulsu,
przed kilką dni, czas i godzinę śmierci choremu opowiedzieć –
ku temu barzo był skłonny ś. Bazyliusz, iż w Duchu Bożym
widział, iż miedzy wiernemi niekiedy poczytan być miał. I rad z
nim często o wierze ś. mówił, ukazując mu drogę zbawienną.
Lecz gdy przestać niechciał na tym, śmiele mu rzekł: Nie umrę,
aż cię swoją ręką ochrzczę. Przybliżył się też koniec ś.
Bazylego, i przeniesienie jego na on żywot bez śmierci. Przyzwać
każe onego Żyda lekarza – spyta go o zdrowie swoje. Pomacawszy
pulsu, rzecze do stojących: gotujcie pogrzeb, bo już prawie kona.
62Usłyszał
ś. Bazyliusz, i powiedział mu: niewiesz co mówisz. On rzekł:
wierz mi panie, iż słońce nie zajdzie a ty umrzesz. Rzecze ś.
Bazyliusz: Jeśli do jutra żyw będę co przepadniesz? Gardło niech
tracę, odpowie. Nie trać, rzecze ś. Bazyliusz, gardła, żyw
Chrystusowi a umrzy grzechowi. Zrozumiał Żyd iż mu o Chrzest
mówił. I poprzysiągł zostać Chrześcianinem, jeśliby do jutra
żyw był został. Prosił ś. Bazyliusz Pana Boga, aby mu dla
pozyskania onej dusze, żywota przewlec raczył. Przewlókł.
Przyjdzie Żyd nazajutrz, żywego najdzie, i upadnie do nóg jego,
mówiąc: Wielki jest Bóg Chrześciański, proszę każ mię rychło
ochrzcić, a znak Krzyża świętego na mię włożyć. Rzecze: Ja
sam swą ręką Chrzestci święty dam – tak uczynił. Nad bieg
przyrodzony porwie się z łóżka i ubierze, do Kościoła idzie,
ochrzci onego Żyda ze wszystkim domem jego, i służbę, to jest
Mszą świętą uczynił, i kazanie, na którym owce swoje pożegnał,
nowego Chrześcianina im zalecając, a z płaczem ich ku dobremu
żywotu i służbie Bożej upominając, przed wieczorem dnia onego,
to jest, pierwszego dnia Stycznia, Bogu ducha oddał, Roku P. 378 –
na Biskupstwie lat ośm przeżył, zawżdy chorobami zjęty. Z którym
królując wiecznie za nas się grzeszne, jako o nim pisze
Nazjanzenus,63
modli, abyśmy uczestnicy byli widzenia Boga w Trójcy jedynego,
któremu cześć i sława na wieki Amen.
Obrok
duchowny z żywota ś. Bazyliusza.
[1.]
Obacz, jako ten szkołę Teologiej i nauki Chrześciańskiej zaczął
– będąc wielce uczonym Filozofem, do Pisma Świętego rozumienia
ważyć się nie śmiał, aż się pierwej przeczyścił, i oczy
rozumu swego otarł. Czymże? Dobrowolnym ubóstwem i wzgardą świata
wszystkiego, ostrym żywotem, postami, i ciała trudzeniem,
porzuceniem sławy ludzkiej, poddaństwem pod rząd i naukę, i
rozumienie starszych Doktorów Chrześciańskich, pielgrzymowaniem do
grobu Bożego, i inemi przyprawami. A nowi ci Teologowie sektarscy,
jako do tej wysokiej nauki i rozumienia takich tajemnic przystępują?
Oni z surowością żywota, a ci z rozkoszami – oni z
posłuszeństwem, a ci z swawolą i rozumki swemi – oni z ubóstwem
dobrowolnym, a ci z dobrym mieniem, które z Teologiej zyskować
chcą. Przetoż oni tajemnice Boże głębokie czerpali, a ci w nich
co dalej tym więcej ślepieją, i w grube błędy upadają.
2.
Źle i bez wstydu, z pielgrzymowania na miejsca święte, śmieją
się Heretykowie. Potępia ich taka starożytność, taka mądrość,
i świątobliwość ludzi tych.
3.
Na wielu miejsc innych czytać tu będziesz, jako cudami swemi Pan
Bóg prawdziwej obecności ciała swego naświętszego, w Sakramencie
wspierać raczył, gdy tego była potrzeba. Ty bez cudów wierz, abyś
miał ono błogosławieństwo: Błogosławieni, którzy nie widzieli
a uwierzyli.
4.
Niedoznana nigdy rzecz jest, aby kiedy heretykowie i odszczepieńcy,
prawdziwe jakie cudo uczynili, na podparcie prawdy swej. I to jest
znak wielki fałszu ich, którego Pan Bóg nigdy nie pomaga. I
dzisiejszy sektarze jednego najmniejszego mistrzów swoich cuda
pokazać nie mogą. A toby winni jako na nową naukę, o której
świat nie wiedział. My na starą wiarę i naukę już dawno cudami
potwierdzoną wstępujemy, przetośmy wspierać jej już cudami
niepowinni.
Nauka
Bazyliusza Ś. o tych artykułach, na które heretycy biją.
64Naprzód
Bazyli święty wielkim był nieprzyjacielem Heretyckiej Ariańskiej
nauce, i innym sektom, które z niej poszły – wielkie
przenaśladowanie od nich cierpiał, wyznawając zawżdy wiarę
nierozdzielnej Trójce Świętej i jednoistność Syna z Ojcem, o
prawdziwe się Bóstwo Chrystusowe wszędzie zastawiając. Tą nauką
wszystkie księgi swoje napełnił. Na wtórym Koncylium w
Carogrodzie Macedoniusza Patriarchę tegoż miasta, z innemi ojcy
świętemi potępił – który Ducha Świętego za Boga mieć
niechciał i księgi o prawym Bóstwie Ducha Świętego napisał,
przeciw Eunomiuszowi, tego to Macedoniusza uczniowi.
65O
pochodzeniu Ducha Świętego tak mówi w księgach trzecich, przeciw
Eunomiuszowi: Duch Ś. – powiada, ma od Syna bytność, abo (jako
starzy Słowacy przełożyli) jestestwo. I na drugim miejscu (jako
sami Grekowie na ósmym Zborze przywodzą) od Syna, powiada, Duch
Święty jestestwo ma, od Niego bierze i opowiada nam. Gdy tedy, mówi
Bazyli święty, iż esse
abo
jestestwo ma Duch Święty od Syna – krom wątpienia pochodzi i od
Syna, tak jako od Ojca.
66W
Sakramencie Przenaświętszym, prawdziwe ciało Pana naszego być
wyznawał, tak mówiąc (Sermone
2, de Baptismo cap. 3):
Jeśli, prawi,67
takie pogróżki były na te (w Starym Zakonie), którzy do tych
świątości przystępowali, które ludzie poświącają – a o tym
co trzymać, który ku tak wielkiej tajemnicy nierozmyślnie
przystępuje? Bo im to jest więtszy, jako sam Pan mówi, a niżli
Kościół, tym cięższa i straszliwsza jest rzecz, w nieczystości
dusznej, dotykać się nieprzystojnie ciała Chrystusowego, niżli
przystępować do skopów i do cielców. I niżej: Jeśli w
nieczystości tylko zakonnej będący tak straszliwy sąd odnosi,
daleko więcej ten, który w grzechu będąc, śmie się ciała
Pańskiego dotykać, cięższy sobie sąd przywodzi.
68Trzyma
też, iż tenże Przenaświętszy Sakrament jest nam Nowego Zakonu
ofiarą, gdy tak we Mszej abo w Liturgiej, którą sam słowy i
modlitwami swemi ozdobił, mówi:69
Niech się zstaniem godni, Panie, ofiarować Tobie tę rozumną (na
Sakrament ukazując) i bezkrewną ofiarę, za grzechy nasze i za
ludzką niewiadomość.
70O
Ceremoniach Mszej ś. i modlitwach przy niej, rozumiał, iż je
Kościół Boży z Ducha Ś. sprawy, stawić i odmieniać wedle czasu
i ludzkiego nabożeństwa i krajów rozmaitych może. Boby był nigdy
sam się pisać i stawić takich Ceremonij i modlitw nie ważył. Ma
tę wolność Kościół Chrystusów i Ewangelia, aby obrządki i
obchody Kościelne ustawiczne i uroczyste, wedle potrzeby narodów,
stron, i czasów stanowił i odmieniał. Nie jako w Starym Zakonie, w
którym, onym grubym a cielesnym ludziom, wszystkie Ceremonie
Mojżesz, opisał, iż odmienić nic i przydać nie mogli. Lecz w
Nowym, Kościół zachowując istotę sakramentów, od samego
Chrystusa postanowionych, Ceremonie około nich odmienia wedle
potrzeby. Jako to na Mszej ś. i Ofierze ciała i krwie Bożej dobrze
znać (także około Chrztu i innych sakramentów) inne są obrządki
i ceremonie Łacińskiego, inne Greckiego, inne Indiańskiego, inne
Ormiańskiego Kościoła. 71I
miedzy samemi Greki, inne od Chryzostoma, inne od Bazylego idące. I
w Rzymskim także Kościele, inne Mediolańskie Ambrożego świętego,
inne przy Papieskiej, inne przy Biskupiej Mszej. Taką różnością
nie czyni się nowa Msza, ani się jej istota odmienia ale się
raczej zdobi i Majestat jej krasi, i chwała tych nieogarnionych
tajemnic Chrystusowych takiemi Ceremoniami, jako murami i wałmi, od
nieuczciwości i wzgardy z pospolitowania ludzkiego, zachowywa się i
broni. Stąd obacz, cny Czytelniku, jako jest próżna a nierozumna
mowa tych dzisiejszych odstępników, którzy ten fałsz twierdzić
śmieją, iż Papieżowie Mszą wymyślili, prze to, iż jeden przy
niej Introit,
drugi
Gloria
in excelsis, drugi
Kyrie
eleison, drugi
Alleluia,
Prozy, &c.
śpiewać i czytać kazał? Baczny
każdy rozumieć może taką potwarz, iż nie na tym co święci
Papieżowie, Chryzostom, Bazyli, i inni, którzy przy Mszej śpiewać
i czytać jakie słowa i Ceremonie chować kazali, fundamenta Mszej
świętej stoją – ale raczej na ofierze, ktorą sam Chrystus jako
kapłan wedle porządku Melchisedecha, na ostatniej wieczerzy
ustawił, i na obecności prawej ciała i krwie Chrystusowej na
ołtarzu, które on ofiarować na żywą pamiątkę swoich
dobrodziejstw Apostołom i ich potomkom rozkazał. Co On sam
wszechmocnością swoją sprawuje, jako Pan i prawy Bóg nasz.
72O
dwu abo jednej osobie w tym Sakramencie zstrony brania i używania
(nie zstrony ofiarowania), tak trzymał Bazyli święty, iż to jedna
rzecz jest, abo pod obiema abo pod jedną używać, tym którzy nie
ofiarują wedle zwyczaju i postanowienia kościelnego. Bo sam Bazyli
dla chorych i dla samego siebie, jako tenże Amfilochius w jego
żywocie pisze,73
ten Sakrament pod jedną osobą Chleba, chował. A chorym także
zbawienia potrzeba, i owszem pilniej, im się bliżej do śmierci
przybliżają – kto czyta stare Dzieje Kościelne, abo baczenie
jakie ma, poznać może, iż używanie pod jedną osobą Sakramentu,
człowieku pospolitemu, starsze jest i pierwsze a niżli pod dwiema.
Bo sam Pan Chrystus dwiema uczniom pod jedną osobą dał w Emaus,
jako twierdzą Łacińscy Doktorowie, Augustyn i Beda – i Greccy,
Chryzostom i Teofilaktus, i inni. A w Jeruzalem gdzie naprzód
Kościół używać tego Sakramentu począł, za Apostołów pod
jedną osobą chleba wszyscy brali. Z czego się znać może, iż tę
miał wolność Kościół, jeszcze od Apostołów, abo pod jedną,
abo pod obiema, wedle ludzi, stron i potrzeby dawać ten Sakrament
nieofiarującym. A teraz już jest od Kościoła uchwalony i
potwierdzony starowieczny zwyczaj, aby pospolity człowiek, pod jedną
tylko brał. Na czym wierny każdy, który wyznawa, iż w tym
Sakramencie całe, prawe, żywe, a nierozdzielne jest Chrystusowe
ciało i Chrystus sam, przestawać ma.
74O
spowiedzi do ucha mówi Bazyliusz święty (in
Regulis brevioribus. Quaest. 288):
Potrzeba jest, powiada,75
abyśmy się tych grzechów spowiadali, którym szafunek tajemnic
Bożych zlecony jest. Bo się tak zstarodawna najduje, iż ci którzy
pokutowali, Świętym się swoich grzechów spowiadali. I napisano w
Ewangeliej, iż Janowi Chrzcicielowi spowiadali się grzechów
swoich. I w dziejach samym Apostołom, od których byli chrzczeni. I
na drugim miejscu (Ibid.
Quaest. 229):
To się dzieje w spowiedzi, co bywa gdy kto cielesne wrzody ma. Bo
się ich nie każdemu zwierza, ale tym tylo którzy je zleczyć
umieją. Tymże sposobem spowiadają się grzechów tym, którzy je
uleczyć mogą.
76O
ślubowaniu czystości Panu Bogu, tak naucza (Libro
de Virginitate):
Które
(Panny) dziewictwo swoje Panu obiecały, a potym zmiękczone rozkoszą
cielesną, cudzołożną złość swoję małżeństwem pokryć chcą,
niewiedzą takie, iż żadnym prawem zwane być małżonkami tego nie
mogą, z którym się, (opuściwszy oblubieńca Chrystusa) z pobudki
nieczystej, złączyły. I niżej mówi:77
Niech się nie myli która od dziewictwa do cielesnych się grzechów
skłoniła. Bo małżeństwo jej w grzech się obraca. Naprzód, iż
do takiego złączenia, złośliwy sobie fundament, to jest rozkosz
cielesną i szkodliwe przestępstwo założyła. A k temu iż wolną
nie jest – bo mąż jej nie umarł, aby mogła iść za kogo chce –
a póki nieśmiertelny mąż żyje, słusznie za cudzołożnicę
poczytana jest ta, która dla cielesności, śmiertelnego człowieka
do łoża Pańskiego przypuściła. 78I
na drugim miejscu (Quæ.
fusi.
explicatis q. 14):79
Jeśliby ten, który już w towarzystwo braterskie poczytany jest,
uczynione śluby albo professją złamał, tak nań patrzyć mają,
jako na tego który przeciwko Bogu (którego na świadectwo swoich
ślubów brał) zgrzeszył, i któremu się jawnym ślubem obowiązał.
80O
wzywaniu Świętych w Kazaniu na czterdzieści Męczenników tak mówi
do ludu:81
Częstoście się starali, abyście jednego naleźli, coby się za
was modlił, a tu ich macie czterdzieści którzy jeden głos
modlitwy wypuszczają. Kto tedy jaką doległością jest uciśniony,
do tych się niech ucieka. I niżej tak na ty Święte woła: O
pospolici stróże rodzaju ludzkiego, wyborni w pracach towarzysze,
modlitw i prośb wierni pomocnicy, posłańcy u Boga możni – &ć.
82Iż
Święci zeszli z świata tego, widzą i wiedzą co się tu z nami na
ziemi dzieje, tak mówi (Lib.
de Virginitate):
Niech się, prawi, dziewica wstydzi, nade wszystko swego Oblubieńca,
który wszędzie przy niej jest, i Ojca jego, i Ducha Świętego. A
co wszystko wyliczać mam? Niech się wstydzi niezlicznej wielkości
Aniołów, a z nimi błogosławionych duchów Ojców Świętych. Bo z
nich żadnego nie masz, któryby wszytkiego wszędzie nie widział.
Bo acz się oczyma cielesnymi nie widzą, ale oni niecielesnem
wzrokiem wszystko znają i pojmują. Tym sposobem, jeśli dziewica
taić się przed wielą ich chce, daleko się więcej takich i tak
wielkich wstydzić ma, niżli ludzi.
83O
obraziech w liście do Juliana, który list Zbór siódmy Niceński
przywodzi:84
Wyznawam, powiada, wcielenie Syna Bożego i Świętą Maryją Boga
Rodzicę, która Go wedle ciała urodziła. Przyjmuję święte
Apostoły, Proroki, Męczenniki, którzy się za mną Bogu modlą,
aby przez ich pośrzodkowanie Bóg nasz miłosierny, był mi łaskaw,
i dał mi odpuszczenie grzechów. Przetoż i obrazy ich a historie
czczę, i jawnie się im kłaniam. Bo to jest od świętych Apostołów
podanie.
85O
tradycjach, to jest o podanej nauce Chrystusowej okrom Pisma, tak
mówi (Libro
de Spiritu Sancto, cap. 27):86
Nauki, których Kościół święty uczy, jedne mamy z Pisma, a
drugieśmy od Apostołów z podania tajemnego wzięli, oboje jednako
moc mają do pobożności, ani się tym sprzeciwić może, by dobrze
mało był świadomy praw kościelnych. Poświęcamy wodę do Chrztu,
i olej pomazania, i tego który Chrzest bierze, a gdzie to jest w
Piśmie? Izali to nie jest z tajemnego podania? Pomazania oleju, a
gdzie które Pismo nauczyło? A troje oblanie kto podał? I inne co
się przy Chrzcie dzieje, jako zarzekać się szatana i aniołów
jego, z którego jest Pisma? Izali nie z nauki, której ojcowie
naszy, dwornych i próżnujących do niej nie przypuszczając,
milczeniem dochowali? A to pięknie – bo wiedzieli, iż uczciwość
tajemnic milczeniem się zachowuje. Bo na co się i patrzyć
niechrzczonym nie godzi, nie przystało, aby o tym nauka jawnie
pisana była.
87Zwierzchność
Kościoła Rzymskiego nad innemi kościoły wszytkiemi znał Bazyli
święty. Bo tak pisze w liście 52. do Atanazego: Zdało mi się
przystojno, aby się pisało do Rzymskiego Biskupa, żeby się
przypatrzył temu co się tu dzieje, a o tym radził. A iż trudno
aby którzy za pospolitym Synodalskim dekretem stamtąd byli posłani,
on swojej mocy w tej sprawie niech użyje, i męże obierze, którzyby
dróg ciężkości wytrwali, a sposobni byli, żeby z łaskawością
i umiejętnością tych naprostowali, którzy u nas krzywi są.
88O
wykładaniu Pisma Świętego, rozumiał Bazyli święty, iż jest
Pismo Święte trudne, a wykładać go nikt i namędrszy swą głową
nie ma – ale się na rozumienie tych oglądać w nim trzeba, którzy
od Apostołów idąc, klucz do jego rozumienia wzięli. Bo tak o nim
pisze Rufinus w Historiej Kościelnej (Libro
2, cap. 9):
Gdy, powiada,89
Bazyliusz i Grzegorz Nazjanzenus Greckie nauki opuścili, a do Pisma
się Świętego udali, rozumienia Pisma nie z własnego rozsądku,
ale z pisma starszych przodków i z ich poważności naśladowali, o
których wiedzieli, iż też oni z sukcessjej abo ze wstępowania
Apostolskiego, obyczaj rozumienia wzięli. Tać jest nauka tak
starego i świętego Doktora, której Kościół święty Rzymski od
Apostołów wziętej dochował, i dziś przy niej mocnie stoi.
1 Tegoż
dnia. [1 stycznia]
2 Basil.
epi. 64 & 75.
3 Nazianz.
orat. de laudibus Basil.
4 Nazianz.
ut supra.
5 Basil.
ep. 146.
6 Basil.
ad Chilonem discip.
7 Nazian.
in orat. funebri Bas.
8 Iulianus
epist. 12. Concil. Nic. 2. act. 4.
9 Amphil.
in vita eius.
10 Upominania
i nauki młodym.
11 Nazi.
in laud. Basilii.
12 Basil.
ep. 79.
13 Apud
Basil. ep. 143.
14 Basil.
ep. 69.
15 Glicas
part. 4. Annal.
16 Anno
363.
17 Nazi.
de calamit. animæ
fuæ.
18 Basil.
ad Monachum lapsum.
19 Etc.
– itd. [Przyp. J.Sz.]
20 Nazian.
ep. 19 & in laud. Basil.
21 Proverbia.
22 Mrówki
przyrodzenia nie poznać.
23 Nissen.
in laud. Basi.
24 Apud
Nazian. epi. 20.
25 Nazi.
in laud. Bas.
26 Anno
Domini 369.
27 Nissen.
ad Olimpi.
28 Basilius
ep. 7.
29 Ubóstwo
ś. Bazylego śmiałym go czyniło.
30 Prawy
biskup.
31 Gotowość
na śmierć.
32 Bazyliusz
Cesarza zwyciężył.
33 Theodor.
lib. 4. cap. 17.
34 W
wydaniu z 1605 raczej omyłka: „znowu na świętego Cesarza
powstając”. [Przyp. J.Sz.]
35 Pisać
dekretu na Bazylego ś. Walens nie mógł.
36 Chory
syn Cesarski.
37 Ephrem
de laud. Basilii.
38 Cuda
heretyckie.
39 ut supra.
40 De laud. Basilii.
41 4. Febru.
42 Nazianz. in laud. Basilii.
43 Bazyliusz wydać wdowy nie chciał.
44 Wybawił od śmierci nieprzyjaciela.
45 Basilius ep. 74.
46 Basil.
ep. 19. in addit. ad Theodorum.
47 Ciało
Ś. Dioniz. do Mediolanu.
48 Proroctwo
jego.
49 Zapis
uczyniony czartu na duszę i ciało.
50 Jakie dał exercitia grzesznemu Ś. Bazyliusz.
51 Czart zapis wrócić musiał.
52 Anastazjusza kapłana żywot.
53 Liturgia abo Msza.
54 Podnoszenie ciała Bożego i cudo.
55 Czystość w Małżeństwie.
56 Skarb domowy.
57 Prawo heretyckie z Katoliki o Kościół w Nicenie.
58 Dekret ś. Bazyliusza dziwny.
59 Ariańskie bluźnierstwo cudy Katolickimi potępione.
60 Kacerstwu trudniej powstać niżli Pogaństwu.
61 Proroctwo Bazyliusza o Żydzie Jozefie.
62 Bazyliusz ś. nad przyrodzenie dłużej żyw został.
63 Nazianz. de laud Basil.
64 1. O Trójcy to jest trzech
personach a jednym Bostwie.
65 2. O pochodzeniu Ducha
ś. i od Syna.
66 3. O prawdziwym ciele Bożym w
Sakramencie.
67 Serm. 2. de Baptismo ca. 3
68 4. O Mszej i ofierze nowego
zakonu.
69 In Liturgia.
70 5. O ceremoniach i obrządkach
Mszej Ś.
71 Różność ceremonij we Mszej świętej.
72 6. O osobach.
73 Amphilochius in eadem vita D. Basili.
74 7. O spowiedzi do ucha.
75 In Regulis brevioribus. q. 288. seu compendio explicatis.
76 8. O ślubach czystości.
77 Lib. de Virginitate.
78 O professjej złamanej.
79 Qu. diffuse explica. q. 14.
80 9. O wzywaniu świętych.
81 Hom. 40. Marty.
82 10. Święci wiedzą co się
na ziemi dzieje.
83 11. O obraziech.
84 Act.
Concil. Nicæ.
85 12. O tradycjach.
86 Lib. de Spiritu S. cap. 27.
87 13. O zwierzchności Kościoła
Rzymskiego.
88 14. O wykładaniu i rozumieniu
pisma.
89 Ruffinus lib. 2 Ecclesia. Histo. cap. 9.
89 Ruffinus lib. 2 Ecclesia. Histo. cap. 9.
Źródło:
Ks.
Piotr Skarga, Żywoty
Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły
rok,
Kraków 1605, pomocniczo: Kraków 1598
Transkrypcja
typu „B”: Jakub Szukalski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz